Recenzje:
Książka Zazy Burczuladzego ukazała się w Gruzji dwa lata temu i narobiła sporego szumu w świecie literackim Tbilisi. Nie tylko ze względu na śmiałe erotyczne opisy, które sprowadziły na autora gromy za szerzenie pornografii. Jest to przede wszystkim pierwsza próba przyjrzenia się nowej rzeczywistości Gruzji, która przechodzi przyspieszoną modernizację i porzuca dawną, sowiecką tożsamość na rzecz nowej, zachodniej. I dlatego warto zwrócić na nią uwagę. (...) Burczuladze pyta w swojej książce o tożsamość nie tylko Gruzinów, ale w ogóle społeczeństw postsowieckich, które zrzuciły jarzmo komunizmu i ochoczo rzuciły się do konsumowania nowej importowanej rzeczywistości. W ironiczny sposób pokazuje, że ta nowa tożsamość tylko z pozoru jest nowa, w istocie pochodzi z second-handu. (...) Chociaż Burczuladze unika odniesień do polityki i historii, jego książka pozwala lepiej zrozumieć Zakaukazie. Nie zamyka bowiem Gruzji w tradycyjnej, folklorystycznej formie, ale przybliża ją, pokazując, że Gruzini przechodzą ten sam proces wyzwolenia spod wpływów dawnego imperium i poszukiwania nowej tożsamości, który kilkanaście lat temu przechodziło polskie społeczeństwo. (...) Okazuje się, że aby zrozumieć Kaukaz, paradoksalnie trzeba z niego uciec, porzucić stereotypy, nie dać się zwieść mitologii budowanej na użytek turystów, odstawić czaczę. Dopiero wtedy możemy zrozumieć, że łączy nas coś więcej niż tylko samoloty LOT-u kursujące z Okęcia do Tbilisi.
Roman Pawłowski, Gazeta Wyborcza. Więcej
Proza Burczuladze momentami bawi, często szokuje, a przede wszystkim pokazuje Gruzję od mniej znanej strony.
Krzysztof Cieślik, Polityka. Więcej
Burczuladze nie szczędzi gorzkiego sarkazmu swojemu krajowi, fałszywej i chaotycznej postkolonialnej republice. A przy okazji wychodzi mu z tego naprawdę niezła literatura.
Piotr Kofta, Dziennik Gazeta Prawna.
Powieść Burczuladzego opisuje jeden dzień z życia młodego mieszkańca Tbilisi, typowego reprezentanta współczesnej gruzińskiej młodzieży, czyli pokolenia, które nie pamięta już socjalizmu i zachłystuje się zachodnią popkulturą. Nie stać ich na markowe ciuchy, więc zadowalają się podróbkami lub polują w second-handach na okazje. "Możesz nie znaleźć drugiego kozaka Chanel do pary albo dżinsy Dolce & Gabbana będą miały popsuty zamek, ale nie to jest najważniejsze"
Maciej Robert, Uważam Rze. Więcej
(...) Gruzin zamknięty w toalecie wysyła swojemu znajomemu (podmiotowi lirycznemu) sms-a o treści "Abchazja mnie boli". Konstatacja i w tym przypadku szokuje: "to w jego stylu: rozmyślanie o wartościach podczas rzygania i odruch wymiotny na myśl o wartościach." Tak- Adibas bywa kiczowaty i wulgarny, ale zawarta w nim symbolika i myśl czynią go niezwykle cenną pozycją.
Piotr Maciążek, Polityka Wschodnia. Więcej
(...)Zaza Burczuladze oprowadza czytelnika po Tbilisi XXI wieku w czasie konfliktu rosyjsko-gruzińskiego i jest to wędrówka nietypowa. Jej nietypowość bierze się stąd, że pozwala zobaczyć to, co może wiedzieć o Gruzinach tylko ten kto na co dzień ich obserwuje. (...)obnaża rzeczywistość, która ukrywa się za różnymi fasadami i pozorami. Czyni to w sposób do bólu szczery, co sprawia, że lektura tej książki może stać się niezapomnianym przeżyciem dla czytelnika. Podsumowując, obiecanego na okładce szoku czytelnik Adibasa nie dozna, ale z pewnością będzie miał przyjemność obcowania z nowatorską prozą, zetknięcie z którą pozostawi po sobie silne wrażenie.
Małgorzata Góral, Kultura Siedlecka. Więcej
Na tle gruzińskich klasyków XX wieku (Grigol Abaszydze czy Otia Ioseliani) autor "Adibasa" szokuje treścią i formą tak, jak Thomas Pynchon mógłby przerazić Steinbecka, dopóki jednak szok ten znamionuje wyśmienita jakość literacka, nie ma potrzeby sięgać po valium. Na koniec optymistyczny akcent autorstwa Zazy B., ku pokrzepieniu czytelniczych serc: "Pamiętaj: Co się zaczyna dobrze, kończy się źle. Co się zaczyna źle, kończy się strasznie. Co się zaczyna strasznie, nigdy się nie kończy." Na sto sześćdziesiątej drugiej stronie "Adibas", niestety, się kończy.
Szczepan Matyjasek, Gildia Literatura. Więcej
Książka Zazy Burczuladze zrobiła już spory szum w polskich mediach. Tak odważnie o transformacji ustrojowej w Gruzji nie ośmielił się pisać nikt. "Adibas" to wizja kraju, który się przeobraża. W bólach.(...) Książka może wprawić w osłupienie tych, którzy z zapartym tchem pochłaniają "Gaumardżos" pary Dziewit-Meller. Tam słoneczne obrazki, dobre jedzenie i wznoszone zamaszyście toasty sprawiają wrażenie, że jesteśmy w raju. Burczuladze, obecnie jeden z najważniejszych gruzińskich pisarzy, o swoim kraju ma do powiedzenia znacznie więcej. Jego głos brzmi donośniej i prawdziwiej.
Magdalena Talik, kulturaonline.pl. Więcej
(...) przyglądanie się smutnej gruzińskiej rzeczywistości z perspektywy łóżka, knajpy i grubej kreski białego proszku, wciąganej gdzieś w hotelowym pokoju, ma w sobie więcej autentyczności niż telewizyjne relacje.(...)"Adibas" jest historią zwykłego dnia w Gruzji. Niby nic, a jednak między wierszami tego prostego, pozbawionego konkretnej fabuły opisu, wyczuć można powiew beznadziejności, apatię i pasywność. Niby wszystko gra, a jednak nikt się nie bawi. W oczach Burczuladze Gruzja to bardzo smutny kraj.
Katarzyna Paluch, etnosystem.pl. Więcej
Tbilisi jest tłem z kartonu, atrapą, która nagle zaczyna płonąć. Ale przecież kiedy płonie, wystawa sklepu nie ma czym się przejmować. Jesteśmy w końcu w fake city, tu wojna nie może być prawdziwa. Świat, jaki maluje Burczuladze, jest scenerią futurystycznego filmu. Nie ma już w nim ludzi i uczuć, głównymi bohaterami są iPody, plazmy i markowe ubrania, a w tle słychać pokawałkowane informacje o bombardowaniach. (...) "Adibas" jest opowieścią o momentach i miejscach, gdzie filozofia się kończy.
Emilia Konwerska, artpapier.com. Więcej
"Adibas" to powieść-ostrzeżenie, ale i smakowity kąsek dla miłośników ciekawej formy i zabawy konwencją. Dla Burczuladze nie ma tematów tabu, nie istnieje poprawność polityczna. (...) Gruzińscy krytycy uznali adibas za najważniejszą książkę XXI wieku.
Zofia Świderska, Wirtualna Polska. Więcej
(...) Gruzja oczami tego autora jest zdecydowanie inna od tej, którą znamy z książek Góreckiego czy Mellerów. Inna, a zarazem jakoś dziwnie znajoma. Sprawdźcie sami!
Agnieszka Tatera, ksiazkowo.wordpress.com. Więcej
Cenne jest to, że dostaliśmy możliwość spojrzenia na współczesną Gruzję z zupełnie innej perspektywy, co samo w sobie niesie powiew świeżości. Nadszedł czas demitologizacji.
Diana Zadura, Nowa Europa Wschodnia. Więcej
(...) dzięki tej powieści poznałam rewers Gruzji. Uzupełnienie i dopełnienie obrazu tworzonego przez obcokrajowców, nawet tych najbardziej kochających Gruzinów, w swoich książkach i wspomnieniach podróżniczych. Bez tego głosu młodego Gruzina opowieści o współczesnej Gruzji są tylko adibasem.
Maria Akida, clevera.blox.pl. Więcej
(...) Myślę, że mamy tu do czynienia z powieścią po prostu prawdziwą. A przynajmniej z inteligentnie napisanym (i przełożonym, gratulacje dla Magdaleny Nowakowskiej) Herbertowskim "Raportem z oblężonego miasta", w którym nie liczy się oblężenie, a człowiek.
Jarosław Czechowicz, independent.pl. Więcej
Czarna, lakierowana, pozbawiona efekciarskich dodatków, twarda okładka. Na niej tytuł oraz imię i nazwisko autora wytłaczane złotymi literami. Jedyna ozdoba: cztery złote paski nawiązujące do tytułu (podróbki Adidasa). Genialny minimalizm sprawia, że nie sposób nie dostrzec na półce w księgarni pozycji Adibas. Młodzi adepci arkanów typografii powinni oglądać ją zza szyb niczym cenny eksponat bliski ideałowi. (...) Ze względu na nasycenie erotyzmem i niekiedy wręcz emanowanie seksem, książka Zazy Burczuladze raczej w żadnym kanonie lektur się nie znajdzie. A szkoda. Na ważne miejsce w literaturze europejskiej może jednak chyba liczyć.
Paweł Migdałowski, www.bookznami.pl. Więcej
W sierpniu 2008 życie w Tbilisi płynie swoim normalnym, codziennym tempem i tylko od czasu do czasu od uszu i oczu bohaterów docierają doniesienia o zajmowaniu przez wojska rosyjskie kolejnych obszarów. Autor piętnuje przedstawicieli nowej gruzińskiej elity, nowe pokolenie gruzińskich "burżujów". Niektóre z postaci, pochłonięte swym codziennym życiem, zdają się nie zauważać tego, co się dzieje wokół nich. Tymczasem wojna zbliża się do Tbilisi wielkimi krokami. Pomimo, że w "Adibasie" autor koncentruje się na przyjemnościach życia w dużym mieście, jest to jedno z najbardziej przygnębiających opowiadań o Tbilisi z początku XXI wieku, o którym Burczuladze mówi fake city.
empik.com. Więcej
Powieść Burczuladzego trudno opisać, bo też trudno sklasyfikować ją w słowach "podoba mi się - nie podoba mi się". To z pewnością książka, wobec której nie da się przejść obojętnie. Z pewnością podpisałabym się pod stwierdzeniami, które mogliście spotkać w innych recenzjach - "Adibas" mówi o innej Gruzji niż ta opisywana przez Wojciecha Góreckiego, czy małżeństwo Mellerów. Nie umiem zdecydować, czy to prawdziwszy obraz, czy realniejszy, czy jednak społeczność Tibilisi sportretowana przez Zaza Burczuladzego jest wyostrzona, by dobitniej uświadomić czytelnikom marazm niszczący Gruzję od środka, bez potrzeby ingerencji wojskowych sił zewnętrznych. Adibas to nie jedyna fałszywka w książce zamkniętej czarną, charakterystyczną okładką. Zachęcam, abyście kolejne odnaleźli sami.
Monika Badowska, prowincjonalnenauczycielstwo.blogspot.com. Więcej
Powieść Burczuladze to głos protestu wypowiadanego jakby mimochodem, przypadkiem, bez zaangażowania.
Bernadetta Darska, bernadettadarska.blog.onet.pl. Więcej
Bohaterowie jego powieści porzucili swoją tożsamość na rzecz konsumpcjonizmu. Zerwali z patriotyzmem, dorobkiem kulturowym i przeszłością. Nie czują sentymentu do tego, co było. Nie czują też strachu przed tym, co będzie. Żyją tym, co jest teraz, hedonistycznie czerpią z życia. Mówią: nie obchodzi nas polityka, nie obchodzą nowe rządy. Ważne są paski na dresie i nowy iPod. Willa w dobrej dzielnicy i oryginalne perfumy. Znamienna jest scena, gdy bohaterowie oglądają relację z bombardowania, a pod obrazem przewija się pasek informujący o możliwości wygrania kilku mercedesów.
Agnieszka Oszust, www.g-punkt.pl. Więcej
Po książkę z pewnością warto sięgnąć. Nie tylko dlatego, że jest to pierwsza od wielu lat przetłumaczona na język polski gruzińska powieść. Zanurzona w realiach sierpnia 2008 roku i zbliżającej się wielkimi krokami wojny (która cały czas jest zaledwie tłem, jakby celowo ignorowanym przez bohaterów), pozwala na ujrzenie innej twarzy Gruzji - jakże odmiennej od krainy przedstawianej w turystycznych przewodnikach jako folklorystyczny raj.
Joanna Zawanowska, literatki.com. Więcej
Właściwie każdy rozdział "Adibasa" można by traktować jako w miarę samodzielny tekst. Czynnikiem łączącym poszczególne części jest osoba narratora - wypowiadającego się przy pomocy opisów i opowiadań w pierwszej osobie lub dla odmiany chowającego się za formą horoskopu, wiersza, imitacji dramatu, skypowych dialogów, lakonicznych i wyrywkowych doniesień radiowych-telewizyjnych czy nawet znaków graficznych. Zgodnie z duchem postmodernizmu powieść cechuje fragmentaryczność, intertekstualność, eklektyzm i wszechobecna ironia. (...) Burczuladze bez sentymentów zarzuca pokoleniu transformacji fakt, że odrzuciwszy dawne wartości, nie zdołali zastąpić ich nowymi, tym samym zadowalając się pustym opakowaniem (tak samo jak główny bohater, który podczas łowów w second handzie kupił dawno opróżnioną butelkę markowych perfum w myśl zasady, że flakon jest ważniejszy niż zawartość). (...) Duży ułamek przytoczonych aspektów można traktować jako część zręcznej i nierzadko błyskotliwej gry, w jaką wciągnięty zostaje czytelnik.
Sylwia Skrzypczyk, Polityka Wschodnia. Więcej
Zazwyczaj staram się nie oceniać książek po ich wyglądzie, gdyż nie jest to żadnym wyznacznikiem dobrej książki. Tym razem jednak złamałem tę zasadę. Cztery złote paski z umieszonym centralnie napisem "adibas" zrobiły swoje, a po krótkim zapoznaniu się z wewnętrzną treścią książki doszedłem do wniosku, że to jest właśnie to.
K.G. recenzjekg.blogspot.com. Więcej
Książki, nie jestem w stanie ocenić, nie jestem też w stanie wskazać osób, którym mogłabym ją polecić. Ale chyba warto poznać obraz Gruzji Zazy Burczuladze...
Izabela Sierżęga, magiaksiazki.blogspot.com. Więcej
Muszę przyznać, że bardzo dawno nie czytałem prozy, która zmusiłaby mnie do tak intensywnych przemyśleń, jak Adibas Zazy Burczuladzego. Nie przypominam sobie, kiedy ostatnio zapisałem podczas lektury tyle karteczek i zrobiłem tyle zakładek. Choć skończyłem Adibasa prawie dwa tygodnie temu i od tamtej pory rzeczone zakładki zdążyły trzy razy powypadać i się przemieścić, to właściwie nadal nie wiem, jak do tego Burczuladzego podejść - przybić mu piątkę czy splunąć pogardliwie pod nogi? (...)mógłbym pokiwać głową i przestać zajmować się tym cholernym Adibasem. Jedno tylko wciąż nie daje mi spokoju. Co, jeśli Burczuladze po prostu ze mnie zakpił i z niesłychanym rozmysłem stworzył podróbkę świetnej literatury?
Tomasz Gocławski, niewinni-czarodzieje.pl. Więcej