Opinie
Redaktorem tomu brukselskiego jest Michele Dufranne ("specjalista od dzieł w złym guście") i już jego wstęp zapowiada książkę bardzo dobrą. Otwiera przed nami Brukselę kosmopolityczną, wielojęzyczną, wielkomiejską i wiejską, flamandzką i frankofońską, intelektualną i drobnomieszczańską, zawsze rozbawioną i wiecznie pełną obaw. Przez miasto poprowadzi nas brawurowo trzynastu pisarzy, wszyscy na stałe mieszkający w stolicy zjednoczonej Europy. Kilka cech tomu brukselskiego jest bardzo wyraźnych. Po pierwsze autorzy swobodnie i z wielką inwencją potraktowali owo "noir". Da się je oczywiście przypisać do każdego opowiadania, czy to będzie ponura postapokaliptyczna sf, sowizdrzalskie marzenie senne brukselczyka, ciężka społeczna proza antyrasistowska, czy filozoficzna przypowieść oparta na tezach René Girarda. To szaleństwo tematyczne kupiło mnie całkowicie. Jest w nim wolność, szczerość i brak respektu dla utartych ścieżek. Fascynujący jest kosmopolityzm miasta, obecny zarówno w konkretach: bohaterami będą tu czarny Ekwadorczyk, belgijski Turek, koreańska studentka, udający Żyda Libańczyk, francuska trzpiotka, belgijski król i angolska krawcowa, jak i w pełnej absorpcji przez autorów tematów, które ich fascynują. Nie mam wątpliwości co do faktu, że opowiadania w tomie są znakomite (Doke, de Béco, Görgün, Zamora - to autorzy, których chętnie poczytałabym więcej, ale ktoś inny mógłby sobie stworzyć całkiem inny zestaw nazwisk).
Agnieszka Ardanowska, Statek głupców. Więcej
To najdziwniejszy (od tekstów w stylu science fiction, poprzez czysty surrealizm, po te oparte na faktach), najmniej noir (mrok powinien przecież w takim zbiorze dominować, a tu mamy naprawdę sporo iście zabawnych historii), a jednocześnie najlepszy ze wszystkich noir-ów, które ukazały się dotychczas w Polsce. Bruksela Noir to udanie oddane francusko-flamandzkie realia i klimat miasta oraz bogaty zakres tematyczny - sprawy społeczne, religijne, medialnie głośne, autentyczne historie karne, imigranci, fałszerze sztuki, prostytucja, pedofilia, narkotyki, a nawet inżynieria genetyczna. Ba, jest tu także iście odlotowa fantazja z Piotrusiem Panem w roli głównej.
Mikołaj Marszycki, natemat.pl. Więcej
Bruksela jest więc inna. Moja własna i prywatna. Dlatego taką radością jest ten zbiór opowiadań. Czytam go w domu i bardzo nie chcę, żeby się skończył. Każda z krótkich historii, przy czym noir nie oznacza zawsze - chociaż często - trupa po zmroku, jest umieszczona na planie miasta: Matongé, Sablon, Marolles, Barri?re. O każdym z tych miejsc mogę opowiedzieć coś własnego: wieczorna msza, królowa Fabiola, cudze życie za euro, chrzęst wieczornego tramwaju. Związek z miastem - jak się okazuje - uniemożliwia mi obiektywną ocenę. (Pisać o książce i napisać wyłącznie o sobie).
Dzienniki Urzędnicze, dziennikiurzednicze.org. Więcej
Zaskakująco dobre opowiadania kryją się za tą strasznej urody okładką ;) Dobre tempo akcji, interesujący bohaterowie i naprawdę dobra warstwa językowa. Liczyłam przede wszystkim na opisy Brukseli a dostałam dobrą, sprawną literaturę. Zaskakująco - polecam!
AdaHarasim, lubimyczytac.pl. Więcej