Aby odkryć, co naprawdę dzieje się w ośrodku dla uchodźców, belgijski dziennikarz i pisarz Dimitri Verhulst zdecydował się spędzić kilka dni w ośrodku w Arendonk w Belgii. W formie powieści przekazuje doświadczenia desperatów, którzy żyją, wspominając horror doznany w swoich ojczyznach, którzy miesiącami, w upokarzających warunkach, oczekują na pozwolenie na pobyt. Autor nie tylko drwi z rzekomej poprawności politycznej dziennikarzy i organizacji pozarządowych, lecz także potępia rasizm i nietolerancję krajów, które uważają się za tolerancyjne.
Bipul Masli, były fotoreporter – główny bohater i narrator powieści – w oczekiwaniu na decyzję władz w sprawie pozwolenia na pobyt i pracę w Belgii przygląda się współmieszkańcom ośrodka. To dzięki niemu poznajemy historie mieszkańców tego swoistego hotelu. Jak na fotografa przystało, krótko, ale niezwykle obrazowo, ukazuje nam przeżywany przez nich dramat. Kolejne rozdziały to quasi-widokówki przedstawiające życie codzienne mieszkańców ośrodka oraz ich relacje ze światem zewnętrznym – nuda urozmaicana bijatykami i grą w szachy na papierosy, wizyta w salonie fryzjerskim, gdzie nikt nie spodziewa się, że niemile widziany klient zna niderlandzki i rozumie, co się o nim mówi, niedające otuchy wizyty u dyżurnej psychoterapeutki, wieczorne wypady na miasto w nadziei na znalezienie kandydatki do rychłego ożenku, który równałby się z pozwoleniem na stały pobyt, szkolne perypetie chłopca, który w prezencie urodzinowym otrzymuje szklane oko w tym samym kolorze co prawdziwe, rozmowy z rodziną, podczas których zapewnia się, że wszystko w porządku i że życie „tam, daleko” wiedzie się wyśmienicie.
Powieść Problemski Hotel została wpisana na listę "Unesco Collection of Representative Works" (Lista dziedzictwa literackiego UNESCO).
Verhulstowi wystarczy sto stron, żeby uderzyć w czytelnika silniej, niż czynią to dziennikarze i fotoreporterzy. Udowadnia, że także poczuciem humoru można wzbudzić empatię, i być może jego metoda jest nawet bardziej skuteczna. Rzadko podaje się nam coś tak gorzkiego i pikantnego jak to, co Verhulst nam tu oferuje. Tak się uczymy.
„De Volkskrant”
Problemski Hotel to książka niezwykle fascynująca, która w sposób niezrównany opowiada o życiu codziennym ludzi wnioskujących o azyl polityczny. (…) Głęboki portret ludzi bez przyszłości.
„De Standaard der Letteren”
Robiąca wrażenie, wściekła i niezwykle ludzka.
„Woman”
Wściekłe spojrzenie i szorstkie oraz politycznie niepoprawne poczucie humoru sprawiają, że lektura Problemskiego Hotelu stanowi głęboko ludzkie zbliżenie do tematu, który rzadko jest opisywany w pierwszej osobie.
„El Ojo Crítico”
Czy literatura powinna brać się za tematy publicystyczne? Oczywiście – ale pod warunkiem że potrafi wnieść coś więcej ponad dziennikarską sprawozdawczość i moralne oburzenie. Problemski Hotel udowadnia, że czasami wystarczy nieznaczna zmiana perspektywy, by uciec od medialnych stereotypów w świetną prozę.
Piotr Kofta, „Dziennik Gazeta Prawna”
Problemski Hotel to bardzo dobra książka. Żadne tam egzaltowane frazy, żadne tam zapachy w powietrzu, żadne ulotne wrażenia. To niedomyte ciało, bezsilność, smród, brud i bezpośredni, dosadny, i cudownie prześmiewczy język. (...) Książka wstrząsnęła mną do głębi. Nienawiść do autora przerodziła się w głęboki szacunek. Za bezkompromisowość, dosadność, przejrzystość spojrzenia, inteligencję i poczucie humoru. Za to, że aby zrozumieć tych ludzi i ich sytuację, nie musiałam się naczytać wielostronicowych, szczegółowych opisów z przypisami. Wystarczył dobry dialog i tło malowało się samo.
"Monika Stocka, lubimyczytać.pl