Mieszkanie w Brukseli, naprzeciwko przystanku tramwajowego. W nim tylko jedna kobieta w peniuarze. Kobieta, która niedawno straciła męża. Nie ma apetytu. Pali papierosy w łazience. Jej córki mieszkają daleko. Często rozmawia przez telefon. Akcja Pewnej rodziny w Brukseli, wystawianej pierwotnie w teatrach Brukseli i Paryża, rozgrywa się w mieszkaniu dzieciństwa, pełnym cieni i wspomnień. W monodramie splecionych postaci matki i córki, wspominających niedawną śmierć męża i ojca, słowa i gesty rozciągają się jak pajęczyna łącząca te nieliczne momenty, które czynią życie życiem, a dla obydwu kobiet stanowią strefę przygraniczną zasłaniającą sfery wykluczenia: doświadczenie Holokaustu pierwszej i seksualność drugiej.
Charakterystyczne dla twórczości Akerman jest skupienie się na tym, co pomiędzy, co uwydatnia ciężar samotności i tymczasowości. Chantal Akerman nie ukrywa, że za tą historią stoi osobisty projekt. Chodzi o to, by w meandrach pamięci zobaczyć historię zniszczonej rodziny. Używa do tego literackiego ekwiwalentu mieszanego języka matki: polskiego z dzieciństwa, francuskiego z młodości w Brukseli, niemieckiego z obozu, jidysz rodziny teściów.
Do mojej córki z Ménilmontant mówię zawsze jak tylko usłyszę twój głos w porządku i wtedy słyszę czy u ciebie w porządku. Ty zawsze mówisz wszystko w porządku kiedy cię pytam czy w porządku, ale mówisz to tak roztargnionym głosem że wiem że myślisz o czymś innym i zawsze po chwili mówisz teraz muszę kończyć. Kiedy mówisz muszę zrobić coś do jedzenia to czuję się dobrze i nawet mam apetyt ale kiedy nic nie mówisz i kiedy mówisz tylko teraz muszę kończyć i nic więcej wtedy stoję i myślę o tobie a raczej nie myślę i stoję tam jak gdyby mi brakowało kawałka zdania i brakuje mi kawałka zdania. To nie musi być dokładnie muszę coś zrobić do jedzenia to może być też muszę wyjść to też lubię nawet jeśli to jest tylko muszę wyjść z psem ale samo zdanie muszę kończyć no tu mi brakuje kawałka zdania. Wtedy siedzę obok telefonu i jest mi trochę zimno.
(Fragment książki)
Zawsze uważałam, że moja matka była najpiękniejszą kobietą i że kochała mnie szaleńczą miłością, tak jak ja ją. Ale na końcu zrozumiałam, że nie mogła kochać nikogo oprócz siebie samej (a choć siebie kochała, to i tak nie do końca). Musiała się tego nauczyć, żeby przeżyć obóz koncentracyjny. Kochać siebie, by przeżyć. To rodzaj siły.
Chantal Akerman dla Lumière
To moja matka mnie przecina w tej książce. Jej słowo jest pęknięte dlatego, że to, co naprawdę musi powiedzieć, nigdy nie zostaje wyrażane. Ja to mówię za nią. Moja matka powtarza, że ona urodziła się po wojnie, więc razem ze mną. Ta dziura w jej historii jest również moja i staram się ją wypełnić poprzez moją pracę.
Chantal Akerman dla Le Monde
Pamiętam głos Chantal Akerman, ten żywy, radosny głos, tak entuzjastycznie triumfalny i komunikatywny podczas kręcenia zdjęć czy nocnych rozmów telefonicznych. Nie mogła przestać rozmawiać przez telefon, jak gdyby od tego zależało jej życie.
Hanns Zischler